Paradoks polega na tym, że tak pożądana w polityce państwa integracja, jest postrzegana przez mniejszości jako asymilacja. Liczba Ukraińców, Białorusinów, Kaszubów, Niemców i innych zmniejsza się w statystykach w wyniku konwersji, która jest określana jako zjawisko mniej lub bardziej świadomej zmiany dotychczasowej identyfikacji. 4
Można więc postawić tezę, że mniejszości w Polsce walczą dziś już nie o równość społeczno-ekonomiczną, lecz o sprawiedliwość kulturową. Głównym zagrożeniem dla nich stał się bowiem proces niewymuszonego wynaradawiania się członków grup mniejszościowych w demokratycznym państwie.
Przyjęcie przez Polskę w 2005 roku Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym było krokiem milowym w tej walce, ale nie rozwiązało wszystkich istniejących problemów. Państwo pozostawiło sobie w gruncie rzeczy monopol na ochronę, zachowanie i rozwój tożsamości kulturowej mniejszości, poprzez „określenie zadań i kompetencje organów administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego w zakresie tych spraw”. 5
Instytucja dotacji na projekty zgłaszane przez mniejszości w ramach konkursów ogłaszanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji jest dobra, ale nie doskonała. W praktyce, poprzez wybór konkretnych projektów (tych, a nie innych), politykę kulturalną mniejszości prowadziła przez szereg lat grupa urzędników państwowych, nie mająca wsparcia niezależnych ekspertów. Zmiana w tym zakresie nastąpiła dopiero przy rozpatrywaniu wniosków na rok bieżący.
Najlepszą gwarancją realizacji polityki kulturalnej poszczególnych mniejszości byłoby ich wyposażenie z ważne narzędzie jakim byłyby Instytucje Kultury Mniejszości. Na problem ten wielokrotnie zwracali uwagę przedstawiciele różnych społeczności mniejszościowych. Sekretarz Generalny Towarzystwa Słowaków w Polsce Ludomir Militoris charakteryzuje go w sposób następujący: „Obecne zapisy ustawy zawarte w Art. 18, ustęp 4 ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym pozostawiają w tym zakresie jednostkom samorządu terytorialnego zupełną swobodę, gdyż jednostki te „mogą” przekazywać środki na realizację zadań wynikających z cytowanej ustawy a nie „są” do tych działań zobowiązane. W praktyce sytuacja jest taka, iż jednostki samorządu terytorialnego realizujące zadania w sferze kultury przekazują środki wyłącznie na rzecz polskich instytucji kultury, a odmawiają przekazywania tych środków na rzecz stowarzyszeń i instytucji mniejszości narodowych i etnicznych.” 6
Równie ważne, jak własne instytucje kultury są dla nas – mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce – programy realizowane przez nas w mediach publicznych. Niestety kryzys, jaki przeżywa ta instytucja państwa, odbija się wyraźnie na realizowaniu misji publicznego radia i telewizji. Zgodnie z art. 21 ust. 1a pkt 8a ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji do zadań publicznej radiofonii i telewizji, wynikających z realizacji misji publicznej, należy w szczególności: uwzględnianie potrzeb mniejszości narodowych i etnicznych oraz społeczności posługującej się językiem regionalnym, w tym emitowanie programów informacyjnych w językach mniejszości narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym. Tym czasem, w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy, z anten regionalnych zniknęły magazyny kaszubskie, rosyjskie, tatarskie, romskie, czasowo także ukraińskie i litewskie. Nie mamy w tym zakresie stosownego wsparcia, poza ministrem spraw wewnętrznych i administracji. To musi się zmienić!
Zmiany w polityce państwa polskiego wobec mniejszości wymaga także stosunek jego instytucji do eskalacji zachowań rasistowskich i ksenofobicznych. Dotąd instytucje te okazywały „bierność” – jak określił to Marcin Kornak, wydawca magazynu „Nigdy Więcej” i założyciel stowarzyszenia o tej samej nazwie. 7 Można by w tym miejscu mnożyć przykłady. Zdecydowana reakcja najwyższych organów państwa na wydarzenia jakie miały miejsce pod koniec sierpnia i na początku września 2011 r. w Jedwabnem, Białymstoku i w Puńsku, daje nadzieję, że nastąpią w tym zakresie istotne zmiany, a każdy czyn rasistowski bądź ksenofobiczny będzie surowo karany.
Kolejnym przejawem złej polityki, budzącym niezrozumienie i wewnętrzny protest obywateli polskich będących członkami społeczeństw mniejszościowych, są próby wykorzystywania mniejszości w relacjach dwustronnych z sąsiadami Rzeczpospolitej Polskiej przy okazji dotykania problematyki mniejszości polskiej w tych krajach. Cierpią na tym przede wszystkim Niemcy, Ukraińcy i Litwini, ale także Czesi i Słowacy. I nie chodzi tu tylko o tzw. politykę historyczną. Sam osobiście przed laty usłyszałem z ust wpływowego wówczas ministra, że kwestia przyznania koncesji radiowej dla Niemców na Opolszczyźnie, zależy od rozszerzenia praw przysługującym Polakom w Niemczech.
Postawy polityczne w tym zakresie podzielają niestety często dziennikarze, których rola w kształtowaniu wizerunku społeczności mniejszościowych w oczach polskiej opinii publicznej jest niezmiernie istotna. To oczywiste, że sposób przedstawiania naszych problemów i nas samych w mediach może decydować o tym, czy powszechnie kojarzyć się będziemy ze stereotypowym wyobrażeniem, które stanowi podstawę do postaw i działań dyskryminujących, czy też zbudowany zostanie obiektywny i realny obraz złożonej sytuacji mniejszości w Polsce. Tymczasem język informacji daleki jest nawet od politycznej poprawności.
Polska wchodzi w czas wielkich przemian. Obok „starych” mniejszości narodowych, pojawiają się „nowe”: Ślązacy, Kaszubi. Ale przecież kraj otworzył granice dla przepływu towarów i kapitału. W sposób naturalny następuje zatem przepływ ludności. Instytucje państwa staną przed kolejnymi wyzwaniami. Muszą bezkonfliktowo zarządzać wielokulturową platformą współistnienia wielu grup etnicznych, jaką bez wątpienia staje się Rzeczypospolita.
Artur Jabłoński
Współprzewodniczący Komisji Wspólnej
Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych