Za nami XV Zjazd Kaszubów, który tym razem odbył się we Władysławowie. Niby wszystko było jak zwykle. Pociąg Transcassubia, dziesiątki autokarów, tysiące ludzi, udane koncerty. Pan Prezydent B. Komorowski nazwał Kaszubów „solą ziemi”, która „nadaje potrawom szczególny smak” i zaraz wyjaśnił, co przez to rozumie mówiąc, że tworzą klimat północnej Polski i są kolorytem dla turystów, którzy przyjeżdżają nad polskie morze. Jakoś dziwnie zrobiło się po słowach Prezydenta Rzeczpospolitej.
To już Kaszubi nie są gospodarzami pomorskiej ziemi? Nie są strażnikami Wiôldżégò Mòrza, którego południowy brzeg za naszą przyczyną i wolą stał się brzegiem Rzeczpospolitej w 1920 roku? Słowa Prezydenta, które padły w sobotę 6 lipca 2013 r. w wywiadzie dla Radia Gdańsk, że dążenia części Kaszubów do uznania nas za mniejszość etniczną „szkodzą Polsce” i o tym, że jeśli ktoś nie jest Polakiem, to nie jest też polskim patriotą, dopełniły czarę goryczy. Szkoda, że głowa naszego państwa nie rozumie idei wielokulturowości i nie chce pamiętać o tradycjach wielonarodowej Rzeczpospolitej.
Kaszubi na Zjeździe nie zawiedli. Kolejny raz pokazali, że są wspólnotą. Jak co roku, odkąd starosta wejherowski Grzegorz Szalewski i wicemarszałek województwa pomorskiego Kazimierz Klawiter dali hasło do organizacji pierwszego zjazdu w Chojnicach w 1999 r.
* * *
Zachęcamy do lektury komentarzy pod niżej wymienionymi linkami oraz do włączenia się w dyskusję: